Restauracje „jesz ile chcesz”, nie są zbyt popularne w Polsce, co jednak nie oznacza, że ich nie ma. Każdy zainteresowany może znaleźć takie miejsce i spróbować swoich sił, oczywiście dostosowując się do regulaminu danego punktu gastronomicznego. Na czym jednak to w ogóle polega? Gdzie można znaleźć restauracje „jesz ile chcesz”?
- „Jesz ile chcesz” – na czym to polega?
- Czy „jesz ile chcesz” jest regularną ofertą?
- Gdzie znajdzie się restauracje „jesz ile chcesz”?
- Czy restauracje „jesz ile chcesz” mają przyszłość?
„Jesz ile chcesz” – na czym to polega?
Różne restauracje i punkty gastronomiczne udostępniają ofertę na zasadzie „jesz ile chcesz”. W zależności od miejsca może się to między sobą różnić, ale ogólna zasada jest podobna. Wchodząc, płaci się określoną z góry zaliczkę, czym samym otrzymuje się zezwolenia na częstowanie się serwowanym posiłkiem w ilości dowolnej. Zazwyczaj działa to w ten sposób, że można wziąć tylko tyle, ile jest się w stanie rzeczywiście zjeść. Bywa, że za napoje czy pozostawione niezjedzone posiłki trzeba potem dodatkowo zapłacić. Oczywiście, zależne będzie to od regulaminu danej restauracji.
Najczęściej działa to na zasadzie szwedzkiego stołu, czyli podawanych jest jednocześnie wiele potraw do wyboru, ale bywa i tak, że dana restauracja oferuje jedynie wybrany zestaw posiłków, ale z możliwością kosztowania ich w dowolnej ilości.
Czy „jesz ile chcesz” jest regularną ofertą?
Raczej nie. Najczęściej bywa tak, że restauracje czy inne punkty gastronomiczne oferują taką możliwość okresowo, na przykład przy okazji jakichś świąt i uroczystości czy dajmy na to raz w tygodniu/miesiącu itp. Nie ma tutaj jednak reguły i chcąc skorzystać z podobnej okazji, w pierwszej kolejności wypadałoby się dowiedzieć, gdzie w ogóle jest dostępna i na jakich konkretnie zasadach. Można znaleźć też specjalne kluby, które już z góry zakładają działalność na zasadzie „płacisz raz i jeszcze ile chcesz”, takich miejsc jest jednak w Polsce stosunkowo niewiele.
Gdzie znajdzie się restauracje „jesz ile chcesz”?
Takich miejsc, jak zostało już wspomniane, jest niewiele i najczęściej są to po prostu organizowane cyklicznie oferty. Przykładem może być choćby Pizza Hut i jej festiwal Pizzy. To oczywiście nie oznacza, że takich restauracji w ogóle nie ma.
Można tu przytoczyć kilka punktów gastronomicznych, jak gliwicki Bufet Free, warszawski Dom Smaków czy poznański Rodizio de Brazil. We Wrocławiu przez jakiś czas funkcjonował Panato Cafe, ale działalność restauracji została zawieszona w 2016 roku. Podobną ofertę, choć tylko czasową od maja do października ma także Restauracja&Bistro „Kosmiczna” w Kudowie-Zdroju.
Z pewnością w wielu miastach można znaleźć podobne miejsca, nie są one jednak aż tak popularne, jak standardowe restauracje, dlatego należy poszukiwaniom poświęcić jednak nieco więcej czasu, by przekonać się, czy w naszej miejscowości znajdzie się taka oferta.
Czy restauracje „jesz ile chcesz” mają przyszłość?
Tak naprawdę wiele będzie zależało przede wszystkim od samych restauratorów. Wiadomo, że klienta trzeba czymś przyciągnąć, a największą reklamą są serwowane posiłki. Już zostało wspomniane to, że obecnie w Polsce takie punkty gastronomiczne nie cieszą się wielką popularnością i choć jak się okazuje, można je znaleźć na kulinarnej mapie kraju, to jednak jest ich stosunkowo niewiele.
Czy się to kiedyś zmieni, nie wiadomo, ale to zapotrzebowanie rynkowe zweryfikuje, czy takie miejsca mają szansę, czy jednak nie przetrwają próby czasu. Z pewnością jest to pewien wyróżnik względem tradycyjnych restauracji i już samo to może przyciągnąć i zaciekawić, więc dlaczego nie?
Z jednej strony ciekawy koncept, ale z drugiej pewnie marnuje się tylko samo jedzenia co na all inlcusive, gdzie z talerza aż się wysypuje, a później 3/44 niezjedzone.
Szczerze mówiąc, to nie rozumiem tego. Kompletnie do mnie to nie trafia. Nie wydaje mi się też, by było to w ogóle opłacalne. Wpływ na zdrowie ludzi to już całkowicie przemilczę. Oby jednak takich restauracji nie było.
Mieszkając poza naszym krajem wielokrotnie korzystałam z tego typu restauracji. Nie zauważyłam żeby była ona gorsza od innych. Duży wybór warzyw, owoców, owoców morza oraz mięs i dodatków do mięs. I nigdy nie spotkałam się ze starym jedzeniem.Po pierwsze wchodzisz i nie czekasz 40 minut bo kuchnia się nie wyrabia a obsługa udaje że nie widzi twojej dezorientacji patrząc na zegarek. Po drugie możesz mieć na talerzu kilka rodzajów posiłków w mniejszej ilości.
Po trzecie gdy wreszcie dokonasz wyboru nie słyszysz od obsługi że właśnie tego dziś nie ma.
Dla mnie rodzaj restauracji typu open fusion ma sens.